Ostatnio w kilku miejscach zetknęłam się z tematem związanym z ogólnie pojętym oczyszczaniem z negatywnych energii. Oczywiście zaraz pojawiły się sprawdzone, wyciągnięte nie raz z domowych kronik, od lat sprawdzone przepisy i rady na oczyszczenie siebie i domu. Oczywiście króluje w tym szałwia biała (na marginesie nie tak znowu popularna za czasów naszych babć i prababć, no ale z kronikami rodzinnymi sprzeczać się nie zamierzam), stosowana jako zasłona dymna na zło wszelakie, oraz woda święcona, hałasy i świece (nie muszę dodawać, ze koniecznie białe, bo inne diabli wiedzą co przyniosą).
Jak najbardziej się z powyższymi radami zgadzam i pod nimi podpisuję. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie dodała od siebie, pewnego „ale”.
Zacznijmy jednak od początku.
Jak najbardziej się z powyższymi radami zgadzam i pod nimi podpisuję. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie dodała od siebie, pewnego „ale”.
Zacznijmy jednak od początku.