sobota, 25 czerwca 2011

FreidWald - Cmentarz Las

W miejscowości Gelnhausen w Niemczech (Hesja) znajduje się wyjątkowe miejsce. Jest to cmentarz las - FriedWald, znajdujący się na wzgórzach przy Gelnhausen-Heiler. W leśnym zaciszu, pod drzewami, między ich korzeniami, są pochowane prochy zmarłych. Nagrobkami są drzewa. Na nich maleńkie czarne tabliczki z wyrytym imieniem i nazwiskiem zmarłego oraz datami przedziału jego bytności na Ziemi. Poza tym cisza i wszechobecny śpiew ptaków.
Cmentarz jest też rezerwatem wielu gatunków ptaków, a na drzewach obok tabliczek z nazwiskami zmarłych, znajdują się budki lęgowe. Życie i śmierć w odwiecznym tańcu natury.
Na tym cmentarzu nie ma miejsca na znicze. Katafalkiem jest pień ściętego drzewa po środku lasu otoczony wieńcem z liści paproci lub innych. Kilka ławeczek, gdzie można usiąść i posłuchać szumu drzew i śpiewu ptaków. Porozmawiać z duchami przodków, zamieszkującymi drzewa.
Nieopodal cmentarza, ale już poza jego terenem, znajduje się niewielka polanka, na niej krzyż i kilka ławeczek. Drogowskazy od parkingu prowadzą odwiedzających do tego miejsca pamięci i kontemplacji.
W pobliżu FriedWald, przy parkingu, jest też niewielki kościółek czy też kaplica, gdzie odbywają się uroczystości pogrzebowe. Niestety nie wiem, czy jest ogólnie chrześcijańska kaplica, czy przypisana konkretnemu wyznaniu chrześcijańskiemu. Prawdopodobnie jest ogólnie dostępna dla protestantów i katolików. Na cmentarzu pochowani są ludzie różnych wyznań.
Ciekawostką jest fakt, że FriedWald jest miejscem pochówku prochów zmarłych od blisko… 3 tysięcy lat. Obecnie tabliczki na drzewach wspominają już tylko pochowanych tam współcześnie. Ale wciąż widać porośnięte mchem kikuty drzew, które po latach podzieliły los tych, których skryły w swych korzeniach.
Tablica informacyjna FriedWaldu, opowiada o historii tego miejsca. Czytamy tam również, że  każdy może wybrać sobie wcześniej drzewo, pod którym chce zostać pochowany. Można też wykupić małe drzewka i obserwować jak rosną, a kiedyś złączyć się z nimi w ich korzeniach.  Drzewa nie są wycinane przez 99 lat, chyba, ze sama natura zdecyduje inaczej.
Miejsce to prócz leśnej ciszy i spokoju emanuje też specyficzną aurą spokoju. Sam cmentarz FriedWald jest otoczony jedynie drewnianymi żerdziami i tylko one odgradzają go, jako miejsce pamięci przodków od reszty lasu. Ale właśnie przekraczając tę magiczną barierę wytyczoną drewnianą żerdzią ma się wrażenia wejścia w inny świat. Energia promieniuje tu siłą i spokojem. Inaczej niż na tradycyjnych cmentarzach, tu czuje się ciszę i słyszy szepty przodków. Są tu wciąż niemal  namacalni, dotykalni. Ma się wrażenie, że spacerują między drzewami zaznając zasłużonego spokoju.
Jeśli będziecie kiedyś w okolicach Gelnhausen warto odwiedzić to miejsce.
Ja ze swej strony chcę podziękować serdecznie Ulfowi Hedinowi za wskazanie mi tego leśnego zakątka.
Podaję też link do zdjęć FriedWaldu, niektóre są wykonywane wieczorem, więc ich jakość nie jest najlepsza, nie mniej zapraszam do obejrzenia. Album FriedWald

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Nienazwana


 Saneta "Inna transformacja"

Czuję w sobie jakieś nadchodzące zmiany, coś we mnie pęka, coś się zmienia, coś staje się inne. Dziś chodzi za mną zdanie, że powinnam uwolnić swoje światło. Co to oznacza?
Nie wiem jeszcze.
Coś we mnie znowu krzyczy, coś pęka. Czasem mam wrażenie, że skrzydła miotają się jak oszalałe. Ludzie.. Czasem są ludźmi jak ja, czasem patrzę na nich jak na inny gatunek. Dziś obserwowałam ich w Kościele. Ich inność a zarazem jedność. Każdy z nich to jakieś doświadczenie, inne osobne a jednak potrzebne i mi i innym. Jakąś pamięć zbiorowa czy co? Nie wiem
Wtedy mnie w kościele naszło ze mam uwolnić światło. Potem przyszły słowa z Tao te Ching:
Mędrzec kontroluje bez władzy,
I naucza bez słów;
Pozwala rzeczom powstawać i ginąć,
Wychowuje, ale nie przeszkadza,
Daje, ale nie żąda,
I jest zadowolony.

A po tym przyszła do mnie myśl, chyba od Gerda i Magari: Pozwól rzeczom dziać się. I wiesz, wiem, że tego chcę.
Ze moje próby oceniania i ingerencji w niektóre osoby czy nawet nasze forum to raczej forma przyzwyczajenia. Tak naprawdę ich słowa, zachowania i inne, wzbudzają we mnie coraz mniej emocji. W ogóle mam coraz mniej emocji.
Nawet fakt, że nie ma Wilka obok dziś nie wywołuje emocji jak zawsze. Mam jakąś świadomość ze on jest, cały czas, obok, choć ma swoje zadania. Nie wiem, po prostu jest i go nie ma jednocześnie, a jednak jakaś ludzka cześć wciąż krzyczy: Chce do Wilka.
Czuję łzy, oglądam ludzi i ich czuję, ale zaraz nadchodzi obraz ich cierpienia, nie tych konkretnie, ale innych. Ludzi, jako ludzi.
I znowu nie jestem nazwana i nie przynależę do żadnej z grup. Przynależę do wszystkich.
Coś się zmienia... Coś się chce wydostać

Nienazwana


 Saneta "Inna transformacja"

Czuję w sobie jakieś nadchodzące zmiany, coś we mnie pęka, coś się zmienia, coś staje się inne. Dziś chodzi za mną zdanie, że powinnam uwolnić swoje światło. Co to oznacza?
Nie wiem jeszcze.
Coś we mnie znowu krzyczy, coś pęka. Czasem mam wrażenie, że skrzydła miotają się jak oszalałe. Ludzie.. Czasem są ludźmi jak ja, czasem patrzę na nich jak na inny gatunek. Dziś obserwowałam ich w Kościele. Ich inność a zarazem jedność. Każdy z nich to jakieś doświadczenie, inne osobne a jednak potrzebne i mi i innym. Jakąś pamięć zbiorowa czy co? Nie wiem
Wtedy mnie w kościele naszło ze mam uwolnić światło. Potem przyszły słowa z Tao te Ching:
Mędrzec kontroluje bez władzy,
I naucza bez słów;
Pozwala rzeczom powstawać i ginąć,
Wychowuje, ale nie przeszkadza,
Daje, ale nie żąda,
I jest zadowolony.

A po tym przyszła do mnie myśl, chyba od Gerda i Magari: Pozwól rzeczom dziać się. I wiesz, wiem, że tego chcę.
Ze moje próby oceniania i ingerencji w niektóre osoby czy nawet nasze forum to raczej forma przyzwyczajenia. Tak naprawdę ich słowa, zachowania i inne, wzbudzają we mnie coraz mniej emocji. W ogóle mam coraz mniej emocji.
Nawet fakt, że nie ma Wilka obok dziś nie wywołuje emocji jak zawsze. Mam jakąś świadomość ze on jest, cały czas, obok, choć ma swoje zadania. Nie wiem, po prostu jest i go nie ma jednocześnie, a jednak jakaś ludzka cześć wciąż krzyczy: Chce do Wilka.
Czuję łzy, oglądam ludzi i ich czuję, ale zaraz nadchodzi obraz ich cierpienia, nie tych konkretnie, ale innych. Ludzi, jako ludzi.
I znowu nie jestem nazwana i nie przynależę do żadnej z grup. Przynależę do wszystkich.
Coś się zmienia... Coś się chce wydostać

sobota, 18 czerwca 2011

Szamanka w ogrodzie


Przycinanie róż, zanurzanie dłoni w ziemi, wystawianie twarzy do słońca i włosów na wiatr. To moje dzisiejsze szamanienie. To mój taniec z żywiołami.


Antoni Piotrowski "Ogrodniczkaa" 1897, Kraków, olej na płótnie, 85,3 × 62 cm, własność prywatna

Szamanka w ogrodzie


Przycinanie róż, zanurzanie dłoni w ziemi, wystawianie twarzy do słońca i włosów na wiatr. To moje dzisiejsze szamanienie. To mój taniec z żywiołami.


Antoni Piotrowski "Ogrodniczkaa" 1897, Kraków, olej na płótnie, 85,3 × 62 cm, własność prywatna

piątek, 17 czerwca 2011

Łączenie Reiki z różnymi różnościami

Reiki jest metodą stosunkowo nową, bo nie ma jeszcze pełnych 100 lat a odłamów więcej niż popularne religie.
Utarło się przekonanie, ze Reiki jest metodą bezpieczną i przyjazna, a do tego tak uniwersalną, że można je łączyć z wszystkim i wszystkimi.
Ze wstydem przyznaję, że do niedawna sama żyłam w tej iluzji i nawet próbowałam łączyć Reiki z metodami tak odmiennymi jak Runy. Na szczęście człowiek uczy się cale życie i więcej nie mieszam rzeczy z tak różnych kultur jak germańska i japońska. Nawet jeśli jedna energia jest względnie uniwersalna, to druga taką być nie musi. Przy okazji możemy obrazić jakieś Bóstwo, lub jakiegoś ducha. Tym bardziej, że wiele technik czy metod pracy terapeutycznej czy energetycznej jest związana z konkretnym kręgiem kulturowym. A elastyczność elastycznością ale nie dajmy się ponieść.

Reiki jest japońską metoda pracy z energią Ki, zwaną w innych kulturach chi, prana, mana itd. Fakt, że ta energia w miarę dobrze współgra z niektórymi metodami terapeutycznymi, np z litoterapią, nie znaczy, że tak jest ze wszystkim.
Mój nauczyciel Okuden (II stopień Reiki) napisał kiedyś w jednym ze swoich artykułów: "jak chcesz to zrób 108 form TAI-CHI BIAŁEGO ŻURAWIA a potem zaraz 5 form CHI-KUNG Lecącego Bociana życzę zdrowia, zajmie ci trochę czasu aby odpocząć po szoku energetycznym jakiego doznasz. Te dwie metody są ze sobą antagonistyczne. Nie rób takich eksperymentów." (Arkadiusz Lisiecki "Symbol i poznanie symboliczne")
Zdanie  to, dobitnie wskazuje na to, że nawet z energią Chi (Ki, Praną itd.) nie ma co za wiele mieszać, bo może i energia ta sama ale metody inne.
Obecnie w Reiki jest tendencja do łączenia w nowe systemy różnych form pracy, jak Kundalini Reiki, gdzie sama nazwa już wskazuje na to z czym mamy do czynienia, oraz na wiele innych, które są bardziej tajemnicze, np. Gold Reiki, Diamentowe Reiki, Izyda Reiki, Thot Reiki i wiele innych Reiki. Czym są można się już tylko domyślać. Czy warto się zapisywać na kursy w tych systemach? Myślę, że to już zależy od indywidualnego „chciejstwa”. Jeśli ktoś uważa, że potrzebuje inicjacji w kolejnych systemach Reiki, niech to robi. Warto jednak wcześniej dowiedzieć się czegoś o danej metodzie i zastanowić czy jest to jeszcze Reiki plus jakaś nie wykluczająca się z nim metoda pracy, czy też coś, co może przynieśc więcej szkody niż pożytku.
W niektórych systemach Reiki korzysta  się z channelinngu, o czym nie zawsze się informuje młodego adepta, a potem są przypadki uzależnienia od woli jakiejś istoty duchowej. Sama znam osobę, która większość decyzji nawet tych życiowych podejmuje po konsultacji z „Mistrzami Jakiegośtam Bractwa” i tylko według konkretnych wskazówek i wytycznych.
Dla mnie to już nie Reiki. Ale z Wielkimi Mistrzami tych systemów kłócić się nie będę.  Mogę tylko powiedzieć, nie dajmy się zwariować.
Co kto zrobi jego rzecz. Byle nie bezmyślnie.