Jeden z nich stoi tuż przy wydmie. Wiatr szarpie jego włosami i skrzydłami, powiewającymi niczym peleryna. Czerń ubioru odcina się kontrastem od jasnego piasku.
Twarz cicha i dumna, dumą i godnością kogoś spełnionego i znającego swoją wartość. Oczy odbijają czerń Kosmosu, początek Wszechświata. Wpatrzone w horyzont.

Słone łzy wzruszenia mieszają się z solą morskiej wody.
Poczucie Jedności i miłość. Spełnienie.
Miłość. Miłość po prostu.
Ogarnia każdą komórkę ciała i każdy atom duszy..
Pieśń. Wydarta z najgłębszego wnętrza. Trwa.
(Rowy, 2 lipca 2011)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz